reklama
reklama

Bez poważnej operacji sanockiemu hokejowi grozi śmierć   

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Tomasz Sowa

Bez poważnej operacji sanockiemu hokejowi grozi śmierć    - Zdjęcie główne

Akcja w meczu z Energą | foto Tomasz Sowa

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport W historii występów sanockiej drużyny hokejowej w ekstralidze sezon 2023/24 był zdecydowanie najgorszym. Hokeiści Marmy Ciarko STS zajęli ostatnie, dziewiąte miejsce w tabeli, nie kwalifikując się do rundy play-off. Z rozegranych 40 spotkań w rundzie zasadniczej sanoczanie zwyciężyli tylko w czterech, przegrywając trzydzieści sześć! Zdobyli 67 bramek (najmniej w lidze), tracąc 182 (najwięcej).
reklama

Przestrzegaliśmy przed sezonem przed katastrofą, wskazując na fakt, że już w kwietniu 2023 r. większość drużyn przystąpiło do budowy nowych składów, wkładając we wzmocnienia dużo pieniędzy.
 
Najbardziej niepokojącymi dla sanockiego hokeja były doniesienia, że wzmocnień dokonują nie tylko drużyny ścisłej czołówki, ale także te, z którymi wcześniej sanoczanie sobie radzili. Mowa o Podhalu, Zagłębiu i TKH Toruń. Stanowiło to zagrożenie, że będą chciały przekazać Sanokowi rolę „czerwonej latarni”. Obawy te stawały się prawie pewnikiem, gdy w lipcu jeszcze nie było wiadomo czy zespół z Sanoka w ogóle wystartuje w rozgrywkach ekstraligi.
 
Ostatecznie wystartował, przy czym decyzja ta zapadła dosłownie w ostatnim możliwym momencie. W tej sytuacji trudno było oczekiwać, że drużyna, będąca połączeniem ściągniętych tuż przed inauguracją rozgrywek THL 2023/24 zawodników zagranicznych z sanocką „młodzieżówką” potrafi sprostać przeciwnikom. Zwłaszcza że do gry przystąpiła ona bez żadnego przygotowania letniego, z długami z poprzedniego sezonu. Obawy te się sprawdziły.
 
W pierwszej rundzie sanoczanie wygrali tylko jedno spotkanie (z Podhalem u siebie 4-2), przegrywając siedem, w tym jeden w dogrywce z Cracovią (4-5). Strzelili przeciwnikom 17 bramek, tracąc 33. W drugiej rundzie było jeszcze gorzej, gdyż przegrali wszystkie mecze, zdobywając tylko 14 bramek i tracąc 38. W tym momencie w zasadzie było już wiadomo, że wyprzedzenie kogokolwiek w tabeli było czymś nierealnym. Wyniki trzeciej rundy pozbawiły już sanoczan jakichkolwiek złudzeń. Znów przegrali aż siedem spotkań, wygrywając tylko jedno. Strzelili przeciwnikom jeszcze mniej, bo tylko 10 goli, za to stracili „tylko” 30.
 
W tym momencie fiński trener Elmo Aittola wraz z kierownictwem klubu postanowili zrezygnować z kilku zagranicznych zawodników, którzy nie sprawdzili się w boju. Odeszli wówczas: Kristian Tamminen, Aku Alho, Aleksander Monteleone, Autu Luusaniemi, Saku Kivinen i Jakub Burzik. Na ich miejsce pojawili się dwaj Finowie: Lauri Huhdanpaa i Marcus Kallionkieli, wzmacniając siłę ataku oraz nowy bramkarz Sami Tamminen. To dzięki nim czwarta runda zaczęła się bardziej obiecująco niż trzy poprzednie. W pierwszym meczu, w Jastrzębiu, hokeiści STS-u stracili dziesięć bramek, ale zdobyli pięć, co im się zdarzyło pierwszy raz w sezonie. W kolejnym strzelili cztery gole, przegrywając w Toruniu w rzutach karnych z Energą 5-4. W trzecim z kolei pokonali u siebie Zagłębie 3-1. Rundę czwartą zakończyli wyjazdowym zwycięstwem nad Cracovią 2-1. Zdobyli w niej łącznie 8 punktów, przy stosunku bramek 16 do 37. 
 

Inauguracja sezonu hokejowego w Sanoku. Fot. Tomasz Sowa
 
Niedługo cieszyli się sanoccy kibice, że ich drużyna zaczyna grać coraz lepiej, nawiązując walkę z rywalami. Przed startem do ostatniej piątej rundy kierownictwo klubu, nie mając już żadnych szans na awans drużyny do play-off, zdecydowało rozstać się z zawodnikami zagranicznymi. Argument był jeden, a była nim chęć zaoszczędzenia pieniędzy i niezakończenia sezonu z długami. Zwłaszcza że i w tym roku miasto odwróciło się od hokeja, nie przyznając z budżetu ani złotówki na seniorski hokej. Oczywiście nie mogło się to nie odbić na wynikach.
Piąta runda, w której zespół Marmy Ciarko STS występował wyłącznie we własnym, młodzieżowo-juniorskim składzie, przyniosła komplet porażek, jeden zdobyty punkt (przegrana z Unią w dogrywce 2-1) i stosunek bramek 7-46. W pięciu pierwszych meczach sanoczanie ponieśli wysokie porażki: z JKH 8-1, z TKH 7-0, z Zagłębiem 8-0, z Podhalem 7-1 i z GKS-em Katowice 4-0. 
 
A teraz trochę statystyk z tego fatalnego sezonu. W pięciu meczach (z 40) sanoczanie nie strzelili ani jednej bramki, w osiemnastu zdobywali po jednym golu. Średnia zdobytych w jednym meczu goli (z 40 rozegranych spotkań w rundzie zasadniczej) - 1,67, średnia straconych bramek - 4.55. 
 
Najwyższe przegrane:
  • z Zagłębiem: (8-2 w Sanoku i 8-0 w Sosnowcu),
  • z Unią (7-2 w Oświęcimiu, 7-3 w Sanoku),
  • z Cracovią (7-1 w Sanoku),
  • z JKH Jastrzębie (10-5 w Sanoku i 8-1 w Jastrzębiu),
  • z TKH Energa (7-0 w Toruniu),
  • z Podhalem (7-1 w Nowym Targu). 
 
Niewiele miejsca zajmie wyliczenie wszystkich wygranych spotkań:
  • 4-2 z Podhalem w Sanoku,
  • 1-0 z JKH w Jastrzębiu,
  • 3-1 z Zagłębiem w Sanoku,
  • 2-1 z Cracovią w Krakowie.
Z 20 rozegranych meczów przed własną widownią, udało się wygrać tylko dwa, z Podhalem i Zagłębiem. 

O przewadze, jaką osiągnęły nad Sanokiem drużyny z końca tabeli (miejsca 7 i 8) najlepiej świadczą różnice punktowe. Podczas gdy STS wywalczył ogółem 16 punktów (stosunek bramek 67-182), ósme w tabeli Zagłębie zdobyło 46 punktów (13-129), a siódme Podhale – 50 punktów (136-147). 
 
Sezon 2023/24 okazał się katastrofą nie tylko dla seniorów grających w THL. Niepowodzeniem zakończył się on również dla drużyny występującej w MHL, zwanej popularnie I ligą. Broniący tytułu mistrza Polski z poprzedniego sezonu sanoczanie, zakończyli go dopiero na 13 miejscu w tabeli. Potem jeszcze liczono na juniorów, którym w barażach udało się awansować do turnieju finałowego. Ale to było wszystko na co było ich stać. W finałach Niedźwiadki” poniosły dwie dotkliwe porażki: 6-0 z „Sokołami” Toruń” i 9-0 z KS Katowice Naprzód (późniejszym mistrzem Polski) i pogrążeni wrócili do Sanoka. A przypomnijmy, że broniły tytułu wicemistrza Polski. 
  
Był, będzie, jest, sanocki STS!
 
To hasło skandowali sanoccy kibice, którzy w liczbie około tysiąca przybyli na ostatni mecz swojej drużyny z mistrzem Polski GKS-em Katowice. Po planowej przegranej (4-0), przy otwartej kurtynie, podziękowali zespołowi za walkę i dzielną postawę we wszystkich meczach z dużo mocniejszymi przeciwnikami. Z ciepła i serdeczności zgotowanego podziękowania można było odczytać, że rozumieją, iż nie był to tylko trudny sezon dla nich, ale także dla zawodników.
 
Przetrwać 36 porażek, do końca nie tracąc ducha i waleczności, to też wielka sztuka. Ich wierni kibice żegnali się z drużyną przedwcześnie, gdyż nie dane im było doczekać gry swoich pupilów w rundzie play-off, ale wyraźnie podkreślali, że nie żegnają się z hokejem na zawsze, gdyż wierzą, że „Sanok-Miasto Hokeja” zrobi wszystko, aby w przyszłym sezonie ich drużyna nie tylko została zgłoszona do ekstraligi, ale włączyła się do walki o miejsce wśród najlepszych. Liczyli, że podczas tego spontanicznego pożegnania, znajdzie się ktoś, kto powie: „był to najcięższy, najtrudniejszy sezon w historii, ale wspólnie przetrwaliśmy go. Uczynimy wszystko, aby kolejny był lepszy, aby drużyny przyjeżdżające na mecze do Sanoka, znów mówiły: „dziś gramy w jaskini lwa”.
 
Co dalej? Dziś już nikt nie czaruje się, że chcąc występować w ekstralidze na równi z innymi, nie da się tego osiągnąć bez budżetu sięgającego około 2 milionów złotych. Jeśli w Sanoku był o przeszło połowę niższy, to trudno dziwić się, że sezon wyglądał tak, jak wyglądał. Najwyższy czas to sobie uzmysłowić i podjąć poważną próbę odpowiedzenia sobie na pytanie: czy gramy dalej? Czy potrafimy stworzyć warunki, aby hokej na lodzie pozostał znakiem firmowym Sanoka i jego wizytówką? Co gorsze, musimy to wiedzieć nie w sierpniu, a już w kwietniu, najpóźniej początkiem maja. Bo to będzie czas, kiedy wszystkie kluby THL budują swoje drużyny na kolejny sezon, kiedy zawodnicy chcą wiedzieć o planach danego klubu, czy warto wiązać z nim nadzieje na przyszłość, czy też decydować się na zmianę barw, jeśli takie propozycje otrzymają. 
 

Fot. Tomasz Sowa
 
Hamulcem w udzieleniu odpowiedzi na pytanie, czy gramy dalej, niewątpliwie będą przypadające na kwiecień wybory samorządowe. Tak będzie w przypadku Sanoka, jako że wszystkie pozostałe kluby dziś mogą zgłosić deklaracje o kontynuowaniu gry w THL, gdyż już wiedzą, jakimi budżetami będą dysponować. Przynajmniej lwią ich częścią, którą stanowią dotacje z miasta. I w tej kwestii w Katowicach, Tychach, Jastrzębiu, Oświęcimiu, Sosnowcu, Toruniu nic się nie zmieni. Mogą co najwyżej wzrosnąć, w zależności od wyników uzyskanych na mecie sezonu.
 
A w Sanoku? Trudno oczekiwać, że przed 7 kwietnia, a nawet przed 21 kwietnia, wiadome będą jakiekolwiek ustalenia. Dobrze byłoby, aby do tego czasu przynajmniej mieć wiedzę odnośnie sponsorów i znać wielkość ich finansowego zaangażowania. A potem? Dużo będzie zależało od wyników wyborów, chociaż i tu nie wydaje się, że nowa rada miasta, a nie wykluczone też, że nowy burmistrz, zaraz po wyborze zajmą się hokejem. A czas będzie uciekał. 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama