reklama
reklama

Bez wstydu z mistrzem Polski na zakończenie sezonu

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: WP

Bez wstydu z mistrzem Polski na zakończenie sezonu - Zdjęcie główne

foto WP

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport Udało się sanoczanom zmontować trzy piątki do walki z liderem, aktualnym mistrzem Polski, katowicką GieKSą. Chcieli godnie zakończyć sezon 2023/24, nie doznając sromotnej klęski. I to zrobili. Do ostatniej minuty walczyli, chcąc zdobyć honorową bramkę. Sztuka ta im się nie udała, ale stracili tylko cztery bramki, co jak na młodzieżowo-juniorski skład wstydu im nie przynosi. Docenili to wierni kibice, którzy w liczbie blisko tysiąca, przyszli, aby ich wspierać w tych trudnych chwilach i pożegnać, gdyż dla Marmy Ciarko STS Sanok był to ostatni występ w sezonie. 
reklama

 
MARMA CIARKO STS SANOK – GKS KATOWICE 0-4 (0-0, 0-3, 0-1)

0-1 Grzegorz Pasiut-Mateusz Bepierszcz-Noah Delmas (24.20)
0-2 Grzegorz Pasiut-Noah Delmas-Ben Sokay (32.38, 5/3)
0-3 Olli Iisakka-Santeri Koponen-Joona Monto (34.05, 5/4)
0-4 Olli Iisakka-Miro Lehtimaki-Ben Sokay (41.35)

Marma Ciarko STS: Świderski (od 46. Wiszyński) – Florczak, Miccoli; Fus, Sienkiewicz, Filipek – Musioł, Koczera; Dobosz, Karnas, Bukowski – Niemczyk, Rybnikar; Radwański, Mazur II, Ginda.

GKS Katowice: Kieler – Delmas, Varttinen; Marklund, Pasiut – Kruczek, Koponen; Iisaka, Monto, Olsson – Wanacki, Cook; Lehtimaki, Bepierszcz, Hitosato – Maciaś, Lebek; Sokay, Smal, Michalski.

SĘDZIOWALI: Sebastian Kryś i Mateusz Krzywda oraz Jacek Szutta i Sebastian Iwaniak. KARY: 8-4 minuty. STRZAŁY: 13-49. WIDZÓW: 1000. 

Początek był bardzo spokojny i w miarę wyrównany, bardziej przypominający mecz towarzyski, niż mecz ostatniej kolejki rundy zasadniczej THL. Ale też stawka spotkania dla obydwu zespołów była w zasadzie żadna. Goście chcieli wygrać, gospodarze z honorem przegrać, oby w jak najmniejszych rozmiarach. Pierwszy odważny strzał na bramkę GKS oddał w 6 min. Florczak, jednak krążek po rykoszecie opuścił taflę. W rewanżu zza bulika huknął Koponen, jednak prosto w dobrze ustawionego Świderskiego. Z podobnej pozycji, 2 minuty później, uderzył Marklund, lecz bramkarz STS efektownie wyłapał krążek do raka. W kolejnej minucie ładnie przymierzył Maciaś, trafiając w poprzeczkę.

Po nim próbowali pokonać sanockiego bramkarza: Cook i Koponen, w obydwu przypadkach bardzo przytomnie, wręcz instynktownie, parkanem wybił krążek Świderski. Od 16.20 min. górnicy grali w przewadze (kara za sześciu na lodzie) i w tym czasie to gospodarze mieli ogromną szansę, aby otworzyć wynik spotkania. Z kontrą ruszyli na bramkę GKS-u: Filipek z Fusem. Zdecydował się zakończyć ją strzałem Filipek, marnując „setkę”, gdyż podanie do Fusa otwierało drogę do bramki Kielera. W tej samej minucie gospodarze zamiast zdobyć bramkę, mogli ją stracić. Z nadgarstka kąśliwie uderzył Pasiut, jednak Świderski popisał się świetną obroną. Tercja zakończona bezbramkowym remisem, chyba wymarzonym przez sanoczan. A pomyśleć, że mogła być dla nich zwycięska.

Obrodziło karami, posypały się gole

 
W szatni GKS-u musiało grzmieć, gdyż wyjechała na lód nie ta drużyna. Już w 21 min. pięknie strzelił z nadgarstka Pasiut, na szczęcie krążek minimalnie poszybował ponad poprzeczką. W 24 min. „setkę” zmarnował Olsson, który stanął z krążkiem przed pustą w zasadzie bramką. Posłał krążek do siatki, ale w tym momencie wyrósł przed nim parkan leżącego już na lodzie Świderskiego. Krążek trafił w parkan, po czym opuścił pole bramkowe. W 25 min. GieKSa objęła prowadzenie, a piękny gol był autorstwa Pasiuta, który od czerwonej odjechał rywalom i strzałem z nadgarstka w sam róg bramki nie dał szans bramkarzowi na zareagowanie. 32 minuta okazała się pechowa dla gospodarzy. Najpierw ukarani zostali za nadmierną ilość zawodników na lodzie, a 23 sekundy później na ławce kar wylądował jeszcze Musioł. Górnicy potrzebowali niespełna pół minuty, aby jedną z tych kar zniwelować zdobyciem bramki. Szybkie rozegranie krążka, Pasiut zakończył efektownym strzałem, przy którym bramkarz STS-u nie miał nic do powiedzenia. 1,5 minuty później, gdy goście nadal grali w przewadze, padł kolejny gol. Błąd jednego z obrońców sprawił, że krążek trafił do Iisakki, który nieatakowany, umieścił go pod poprzeczką bramki Świderskiego. Do końca tercji goście atakowali, strzelali: Wanacki, Marklund i Koponen, ale bramkarz gospodarzy był nie do pokonania. 
 

Bardzo pragnęli zdobyć honorowego gola

 
Trzecią tercję katowiczanie zaczęli od zdobycia czwartego gola. W 41.35 min. Lehtimaki posłał krążek pod bramkę Świderskiego, a tam zmienił jego lot Iisakka tak, że wylądował on w siatce. W 46 min. Świderskiego, który rozgrywał bardzo dobry mecz, zastąpił Wiszyński. Wkrótce po tym, groźnie zapowiadającą się trójkową kontrę wyprowadzili sanoczanie. Zakończył ją strzał Sienkiewicza, po którym krążek minimalnie przeleciał nad poprzeczką. W odpowiedzi trzykrotnie zagrozili bramce sanockiej goście, jednak natrafili na świetną grę młodego zmiennika Świderskiego. Najpierw efektownie wyłapał krążek do raka po strzale Cooka, po czym świetnie interweniował po uderzeniach: Pasiuta i Koponena. W 54 min. mocno przymierzył spod niebieskiej Musioł, w efekcie krążek trafił w kask Kielera. Chwilę potem krążek po strzale Miccoliego zdołał odbić brakarz GKS-u, z dobitką pospieszył Mazur i gdy wydawało się, że wpadnie ten jakże upragniony gol, Kieler zdołał odbić krążek barkiem.  W 56 min. nie popisał się szwedzki napastnik Marklund, nie trafiając z metra do pustej bramki.
 
W końcówce z kontrą pojechał Dobosz, ale strzelił prosto w łapaczkę bramkarza GKS-u. I wreszcie w 60 min. przed ostatnią szansą na honorowego gola stanął Mazur. Niestety, niezbyt czysto trafił w krążek, a byłoby to piękne zakończenie meczu i sezonu.

Wysiłek sanockiej młodzieżówki w tym meczu i w siedmiu, ośmiu ostatnich, docenili kibice sanockiego hokeja. Mimo tylu planowych - można powiedzieć - porażek, wiernie trwali przy swojej drużynie do końca. Żegnali drużynę kilkuminutowymi brawami, dziękując jej za ambicję, za walkę. Uczynili to, chcąc pokazać, że są z nimi na dobre i na złe i tego nic nie zmieni. Żegnali kończący się dla nich sezon 2023/24 THL, nie żegnali się z sanockim hokejem. Liczyli, że podczas tego spontaniczne zakończenia na lodzie, znajdzie się ktoś, kto powie: „był to najcięższy, najtrudniejszy sezon w historii, ale wspólnie przetrwaliśmy go. Uczynimy wszystko, aby kolejny był lepszy, aby drużyny przyjeżdżające na mecze do Sanoka, znów mówiły: „dziś gramy w jaskini lwa”. 
 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama