reklama
reklama

Przegrana Ciarko STS Sanok z GKS Katowice. Lider obnażył słabości sanoczan

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport Minimalna przegrana z GKS-em w Katowicach (5-4), a także chęć zrehabilitowania się za słabą postawę w przegranym meczu z GKS Tychy w piątek, budowały nadzieje kibiców na niespodziankę. Tymczasem niespodzianki nie było. Mecz zakończył się w zasadzie już w pierwszej tercji, wygranej przez lidera PHL 3-0. To była tercja do jednej bramki, w której gospodarze nie potrafili prowadzić wyrównanej gry z przeciwnikiem. Katowiczanie grali dużo szybciej, wysokim pressingiem i z polotem.
reklama

Wstawienie do bramki w konfrontacji z tak mocnym rywalem młodego bramkarza Filipa Świderskiego było aktem dużej odwagi. Ale też za fatalną I tercję nie można obwiniać bramkarza. Cały zespół zagrał na 0-3. 

 

CIARKO STS Sanok - GKS Katowice 2:5 (0:3, 0:1, 2:1)

 

0:1 Maciej Kruczek - Patryk Wronka, Bartosz Fraszko (9:03, 5/4)

0:2 Anthon Eriksson - Patryk Krężołek, Mathias Lehtonen (18:16)

0:3 Patryk Wronka - Grzegorz Pasiut, Bartosz Fraszko (19:50)

0:4 Patryk Wronka - Grzegorz Pasiut, Bartosz Fraszko (33:45)

1:4 Eemeli Piippo - Aleksi Hämäläinen - Karol Biłas (46:14)

1:5 Grzegorz Pasiut - Patryk Wronka (50:19)

2:5 Aleksi Hämäläinen - Toni Henttonen, Aleksandr Mokszancew (59:00)

 

SĘDZIOWALI: Bartosz Kaczmarek, Patryk Pyrskała - Wojciech Moszczyński, Sławomir Szachniewicz. KARY: 8-4 min. STRZAŁY: 19-30. WIDZÓW: 1500.

 

CIARKO STS: Świderski (21. Spěšný) – Pavúk (2), Jekunen; Henttonen, Hämäläinen (2), Bukowski – Marva, Olearczyk; Sawicki, Tamminen, Mokszancew – Piippo, Biłas; Biały, Wilusz, Biały (2) - Florczak, Łyko; Strzyżowski (2), Filipek, Mocarski. Trener: Marek Ziętara.

 

GKS: Murray - Rompkowski, Jakimienko; Fraszko, Pasiut, Wronka - Wanacki (2), Hudson; Eriksson, Lehtonen, Bepierszcz - Kruczek, Wajda; Krężołek, Monto, Michalski - Musioł (2), Mularczyk; Ciepielewski, Smal, Prokurat. Trener: Jacek Płachta.

 

Mecz mocno i szybko zaczęli goście, spychając przeciwnika do głębokie defensywy. Kwestią czasu było, kiedy ich dobra gra przełoży się na wynik. Otworzyli go w 10 minucie, kiedy na ławce kar zasiadł Biały, faulując przeciwnika w zupełnie niegroźnej sytuacji. Kilka szybkich wymian krążka między Wronką i Fraszką zakończyło się wyłożeniem gumy na czystą pozycję bramkową, z której skorzystał obrońca GKS - Kruczek. Stracony gol nie zmienił nic na tafli.


Kolejne 10 minut gry było całkowicie jednostronnym pojedynkiem, grą do jednej bramki, bronionej przez młodego bramkarza STS Świderskiego. Radził on sobie całkiem nieźle do 18 minuty, kiedy to Eriksson, zza zasłony, z bliskiej odległości posłał krążek w krótki róg, zaskakując bramkarza STS. Na 10 sekund przed końcową syreną, Wronka strzelił z dużego kąta w długi róg i też Świderski nie zdążył nań zareagować.

Początek drugiej odsłony dał nadzieję, iż sanoczanie śmielej zaczną grać z przeciwnikiem. W 23 min. Wilusz znalazł się oko w oko z Murrayem, ale nie trafił do bramki. W rewanżu dobrą sytuację wypracował sobie Smal, jednak po jego mocnym strzale, zadźwięczał tylko słupek. Gdy w 24 min, za zagranie wysokim kijem, na ławkę powędrował Hamalainen, szybkim rajdem na bramkę Spesznego (po I tercji stanął w bramce STS) popisał się Fraszko, Jego mierzony w okno strzał szczęśliwie wybronił barkiem bramkarz gospodarzy.


W 27 min. strzał na bramkę Murraya oddał Mokszancew, ale nie sprawił on kłopotu „Jaśkowi murarzowi”. W 32 min. w dobrej sytuacji znalazł się Sawicki, ale niezrozumiale zwlekał ze strzałem i obrońca GKS-u zdążył wybić mu krążek. W 34 min. I atak GKS-u: Wronka-Pasiut-Fraszko popisał się szybką i efektowną akcją zespołową, którą czwartym golem zakończył Wronka, najlepszy zawodnik tego meczu. 

Przy czterobramkowym prowadzeniu gości i zerowym koncie gospodarzy rozpoczęła się trzecia odsłona tego spotkania. Już w 1 min. uciekł sanockim obrońcom Pasiut, jednak w sytuacji sam na sam przegrał pojedynek ze Spesznym. Kilkanaście sekund później oko w oko z bramkarzem STS stanął Krężołek, ale i jemu nie udało się pokonać sanockiego bramkarza. W 42 min. świetną sytuację bramkową, jedną z niewielu w tym meczu, wypracował I atak gospodarzy, jednak krążek po strzale Henttonena wylądował na słupku. Dla odmiany Fraszko oddał z bliska kąśliwy strzał na bramkę STS-u, ale minimalnie chybił.


W 46 min. z bliska huknął Eriksson, krążek po kiju Spesznego wyszedł poza obręb bramki. Była 47 minuta spotkania, gdy padł honorowy gol dla gospodarzy. Hamalainen skierował krążek do znajdującego się w środku tercji gości, przez nikogo nie pilnowanego, Piippo. Potężny strzał obrońcy STS-u w sam róg bramki rywala był nie do obrony. Od tego momentu gospodarze częściej potrafili stwarzać groźne sytuacje pod bramką przeciwnika. W 47 min. szansę na drugiego gola miał Jekunen, jednak zapobiegł temu efektowną interwencją Murray.



W 51 min. znów można było podziwiać akcję znakomitego duetu Wronka-Pasiut. Przy biernej postawie obrońcy STS Olearczyka, zakończył ją pięknym strzałem w długi róg, w samo okno, lider klasyfikacji kanadyjskiej PHL Pasiut. W 55 min. mógł poprawić wynik Henttonen, który otrzymał idealne podanie od Mokszancewa. Strzelił jednak mało precyzyjnie, trafiając prosto w bramkarza.


Na 1 minutę przed końcową syreną Mokszancew znalazł się z krążkiem w tercji GKS-u, w rogu lodowiska, skąd posłał go do znajdującego się po drugiej stronie Henttonena, który zagrał wzdłuż bramki, gdzie dopadł go Hamalainen. Fin akcję tę zakończył efektownym golem, nie dając szans na obronę Murrayowi. I tak zakończył się ten jednostronny pojedynek, w którym jedynym sukcesem gospodarzy było wygranie trzeciej tercji 2-1. Ale to za mało, aby powalczyć o punkty, zwłaszcza, że lider pokazał swą siłę, a gospodarze akurat nie wznieśli się na szczyt swoich umiejętności.

 

Powiedzieli po meczu:

Marcin Ćwikła - II trener Ciarko STS;

- To był bardzo ciężki mecz, w którym przeciwnik pokazał swoją siłę. Każdej drużynie ciężko się gra z GKS-em Katowice, nie tylko nam. Mając tak bramkostrzelny atak, jak: Wronka-Pasiut-Fraszko, można wygrywać mecze z każdym rywalem. Cały mecz ustawiła świetna I tercja, w której goście strzelili nam 3 bramki, nie tracąc żadnej. 

Jakub Bukowski – czołowy strzelec PHL; 

- To fakt, że był to ciężki mecz, ale przecież już kilka razy pokazaliśmy, że potrafimy grać i wygrywać z wyżej od nas notowanymi drużynami. Dziś ta sztuka zupełnie się nam nie udała. Nie potrafię wytłumaczyć, dlaczego. Dobrze, że teraz czeka nas przerwa, ze względu na grę reprezentacji. Trzeba usiąść, przemyśleć, poprawić co trzeba i przystąpić do dalszej walki. Cieszę się, że dostałem powołanie do reprezentacji, to dla mnie duże wyróżnienie. Zechcę udowodnić trenerowi Kalaberowi, że zasługuję na nie. Liczę, że wrócę do swej najlepszej formy, która w ostatnich dwóch meczach gdzieś mi uciekła.

 

Radosław Sawicki – czołowy napastnik, powołany do reprezentacji;

- To był słaby mecz w naszym wykonaniu, odnosiło się wrażenie, że nie staraliśmy się go wygrać. Nie podjęliśmy takiej walki, brakło nam sportowej złości. Nie jestem zadowolony, czuję pewien dyskomfort. Teraz przede mną reprezentacja. Właściwie to jest mój powrót do niej. Chciałbym się w niej pokazać z jak najlepszej strony. Mam nadzieję, że wygramy turniej, jaki nas wkrótce czeka.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama