reklama
reklama

Przegrana z honorem! [ZDJĘCIA]

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport Mieli ambicje, aby choć jeden mecz fazy play-off z liderem i mistrzem kraju, drużyną GKS Tychy, wygrać. W Tychach okazało się to niemożliwe, może zatem w Sanoku. W pierwszym meczu szansa taka była. Wprawdzie przegrali 3-2, ale mieli okazje, aby odwrócić losy tego pojedynku na swoją korzyść. Podjęli ten wysiłek w niedzielnym meczu.
reklama

Pierwsza bezbramkowa tercja dawała taką nadzieję, ale zgasła ona w drugiej odsłonie meczu. W ciągu siedmiu minut stracili trzy bramki i już wtedy było wiadomo, że GKS Tychy w ćwierćfinałach play-off pokona swego rywala Ciarko STS 4-0. 


Czytaj także:  „Złote” NIEDŹWIADKI [ZDJĘCIA]

CIARKO STS SANOK – GKS TYCHY  1-4 (0-0, 0-3, 1-1)

0-1 Jean Dupuy-Paul Szczechura-Peter Novayovsky (26.46)

0-2 Jean Dupuy-Paul Szczechura (29.59)

0-3 Alexander Szczechura-Christian Mroczkowski (33.17)

1-3 Eetu Elo-Riku Sihvonen-Maciej Witan (41.44)

1-4 Bartłomiej Jeziorski-Bartosz Ciura (59.14)

 

GKS TYCHY: Murray – Ciura, Novayovsky; Dupuy, P. Szczechura, Wronka – Seed, Biro; A. Szczechura, Cichy, Mroczkowski – Mesikammen, Kotlorz; Gościński, Komorski, Jeziorski – Bizacki, Martin; Marzec, Rzeszutko, Galant.

CIARKO STS: Spesny – Olearczyk, Rąpała; Strzyżowski, Wilusz, Biały – Kamienieu, Piippo; Elo, Viikila, Sihvonen – Dekowicz, Florczak; Bukowski, Witan, Dobosz -  Ginda, Bar; Łyko, Skokan, Bielec. 

SĘDZIOWALI: Sebastian Kryś – Tomasz Radzik oraz Piotr Matlakiewicz – Andrzej Nenko. KARY: 6-12 minut.

Obydwa zespoły zaczęły to spotkanie z wigorem. Goście, bo chcieli czwartą wygraną przypieczętować swój występ w ćwierćfinałach play-off, gospodarze, gdyż czuli, zwłaszcza po sobotnim meczu, że przeciwnik jest do ugryzienia. Pierwsze obustronne ataki zupełnie nie pachniały bramką. Dopiero w 10 min. Mroczkowski minął Olearczyka, stając oko w oko z Spesnym, ale przestrzelił.

Gdy w 13 min. na ławce kar wylądował Martin, sanoczanie poderwali się do ataku. Na bramkę Murraya strzelali: Piippo, Sihvonen i Viikila, ale ich strzały nie stworzyły zagrożenia bramkowego. Groźniejszym atakiem popisał się w 16 min. Cichy, ale jego strzał i dobitka z 3 metrów zatrzymały się na bramkarzu STS. W końcówce próbowali zakosztować zdobyczy bramkowej Sihvonen i Elo, ale ich strzały bez trudu wyłapał Murray.

Druga tercja rozpoczęła się od odważnego wjechania przed bramkę GKS-u Bukowskiego, ale jego strzał wykonany na raty zdołał zamrozić Murray. W 22 i 23 min. bliscy otwarcia meczu byli Jeziorski, Dupuy i Wronka, jednak we wszystkich przypadkach lepszym od nich okazał się Spesny. Były to już sytuacje wyraźnie pachnące golem. Padł on w 27 min.

Zza obrońcy sanockiego strzelił Dupuy i ,o dziwo, strzał ten zaskoczył Spesnego. Trzy minuty później ten sam zawodnik objechał Olearczyka, strzelił na bramkę, odbił krążek bramkarz STS, ale przy dobitce był już bez szans. Trzy minuty później tyszanie zdobyli trzeciego gola. Po wygraniu wznowienia przez Mroczkowskiego, krążek trafił do Alexa Szczechury, który oddał błyskawiczny strzał, po którym guma wylądowała w bramce, przelatując obok parkanu zdezorientowanego Spesnego. Te trzy bramki, stracone w ciągu siedmiu minut, miały prawo odebrać sanoczanom chęć do walki. Przerwa pomiędzy tercjami musiała jednak sprawić, że postanowili walczyć do końca. 

Przyniosło to efekt już w 42 min, kiedy to honorową bramkę dla gospodarzy strzelił Elo, otrzymawszy idealne podanie od Sihvonena. Był tak dobrze ustawiony, że wrzucił krążek prawie do pustej. Wkrótce potem dwie kary nałożone na gości (Komorski i techniczna) dawały nadzieję na kontaktowego gola, jednak nie udało się sanoczanom poważniej zagrozić bramce GKS-u. W 50 min. spięli się ze sobą Marzec i atakujący bramkę Witan, obaj solidarnie powędrowali na ławkę kar, Witan za trzymanie, Marzec za nadmierną ostrość w grze.

W 54 min. sędzia posadził na ławce Navayovskiego i znów zrodziła się nadzieja na kontaktową bramkę. Zwłaszcza, że hokeiści tyscy mocno zwolnili obroty i bardzo czekali już na końcową syrenę. Pierwszą okazję ku temu miał Sihvonen, ale jego strzał ze skaczącego krążka minimalnie minął słupek. W jeszcze lepszej sytuacji znalazł się w 55 min. Witan, lecz zbyt dług zwlekał ze strzałem, co umożliwiło Murrayowi przesunąć się i złapać krążek. Na 2 minuty przed końcem zszedł z bramki Spesny, co w założeniach miało wzmocnić siłę ognia gospodarzy, a przyniosło kolejnego gola gościom. Zdobył go w 59.14 min. Jeziorski, strzelając do pustej bramki.

I tak Ciarko STS kończy swoje występy w play-off. W pojedynkach z liderem trudno było liczyć na to, że stanie się cud i beniaminek w ćwierćfinałach tej fazy wysadzi z siodła GKS Tychy. Można było w marzeniach liczyć na niespodziankę w postaci jednego zwycięstwa, ale to też okazało się zbyt dużym oczekiwaniem, choć w trzecim meczu, było do tego dość blisko.

Sanoczanie, może poza pierwszym meczem, do którego podeszli ze zbyt dużym respektem do przeciwnika i nie pokazali pełni swoich możliwości, walczyli bardzo ambitnie, stawiając rywalowi duży opór. Przegrane w stosunku: 3-1, 3-2 i 4-1 mówią o tym dość wyraźnie. Co będzie dalej? O tym w kolejnych doniesieniach z hokejowej tafli.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
reklama