JKH GKS JASTRZĘBIE – CIARKO STS SANOK 1-0 (0-0, 0-0, 0-0, d. 0-0, rz. karne 1-0).
1-0 Egils Kalns – w serii rzutów karnych.
SĘDZIOWALI: Mateusz Krzywda, Patryk Pyrskała oraz Patryk Żak i Michał Kucharewicz. KARY: 10-10 minut. STRZAŁY: 47-25. WIDZÓW: 400.
JKH: Nechvatal – Bryk, Górny; Kasperlik, Rac, Kalns – Kostek, E. Szewczenko; A. Szewczenko, Pavlovs, Razgals – Kamieniu, Matusik; Urbanowicz, Jarosz, Nalewajka – Gimiński, Wróblewski; Pelaczyk, Nalewajka, Płaczetka. Trener: Robert Kalaber.
CIARKO STS: Spesny – Rąpała, Jekunen; Henttonen, Hamalainen, Bukowski – Marva, Wróbel; Sawicki, Tamminen, Mokszancev – Biłas, Piippo; Bielec, Wilusz, Biały – Łyko, Mocarski, Filipek. Trener: Marcin Ćwikła.
Mecz zaczął się od dwóch rozpoznawczych strzałów Bryka i Nalewajki, które nie sprawiły Spesnemu najmniejszych kłopotów. Ale gdy w 3 min. na ławkę kar odesłany został Bryk, zaatakowali sanoczanie. Najpierw dobry strzał oddał Mocarski i gdyby nie szpagat Nechwatala, goście objęliby prowadzenie. Po chwili groźnie uderzał Sawicki, ale i tym razem bramkarz JKH uratował swoją drużynę od straty gola. Potem przez około dziesięć minut na tafli obserwowaliśmy hokejowe szachy.
Obydwa zespoły skoncentrowały się na obronie, nie pozwalając przeciwnikowi na konstruowanie akcji grożących bramką. Dopiero w 13 min. niebezpieczną szarżę prawą stroną przeprowadził Razgals, z bliska strzelił na bramkę gości, jednak krążek, po strzale oddanym z kąta, po kiju Spesnego ominął sanocką bramkę. Minutę później z drugiej strony tafli zaatakował Rac, ale i tym razem czujnością rewolucyjną wykazał się Spesny. W końcówce tercji, po strzale Bielca, krążek odbił się od Nechwatala, ale wylądował poza jego bramką. Tercja bezbramkowa, z lekką przewagą gospodarzy, dobrą grą obydwu bramkarzy i bardzo mądrą, odpowiedzialną defensywną grą gości.
Szczęście było blisko
Już w pierwszej minucie II tercji pod bramką Nechwatala powinna była zapalić się czerwona lampka. Świetny najazd na jego bramkę wykonał Henttonen, lecz będąc w sytuacji sam na sam podjechał zbyt blisko niego, ułatwiając mu w ten sposób obronę. W 22 min. zgubił krążek niedoświadczony obrońca STS Wróbel, a chcąc ratować sytuację, nieprzepisowo zatrzymał napastnika JKH, za co otrzymał karę 2 minut. Goście szybko założyli zamek, zmuszając przeciwnika do desperackiej obrony. Sami jednak nie potrafili pokonać dobrze broniących się sanoczan. W 26 min. mocno ze środka, na wysokości bulika, huknął Urbanowicz, jednak Spesny wyłapał krążek niczym muchę.Gdy w 27 min. na ławce kar wylądował Jarosz, przed szansą na otwarcie wyniku stanęli sanoczanie. Bliski tego był Bukowski, jednak Nechwatal instynktownie zdołał wybić zmierzający do bramki krążek. Potem przez kilka minut obserwowaliśmy fragment dobrej gry, z obustronnymi akcjami, ale gdy na ławce kar w 33 min. wylądował Urbanowicz, goście śmielej zaatakowali. Strzelcem złotej bramki mógł zostać Tamminen, który w jednej minucie dwukrotnie mógł wpisać się na listę strzelców. W obydwu przypadkach Nechwatal wykazał się niesamowitymi obronami. W końcówce efektowną indywidualną akcją popisał się Mokszancew, ale w ostatniej chwili powstrzymany został przez jednego z obrońców JKH. I znów bezbramkowa tercja, również wyrównana, choć bliżsi objęcia prowadzenia byli w niej sanoczanie.
Sanoczanie bliżsi „złotej bramki”
W trzeciej tercji ostro ruszyli do ataku mistrzowie Polski. Przez pięć minut trwało oblężenie sanockiej bramki. Skryci za podwójną gardą, dobrze bronili się goście. Strzały Raca, Kasperlika (2x), Nalewajki i Urbanowicza świetnie wybronił bramkarz STS. Najbardziej niebezpieczną akcję przeprowadził w 45 min. Urbanowicz, ale obrona jego strzału przez Spesnego była wprost fenomenalna. W 56 min. na ławkę kar sędziowie posadzili Marvę i wydawało się, że gospodarzom wreszcie uda się wysadzić mur obronny przeciwnika.Szybko jednak okazało się, że nic z tych rzeczy. Jeden groźny strzał Razgalsa barkiem obronił Spesny. Dwie minuty przed końcową syreną sanoczanie rozegrali akcję meczu. W jej końcowym etapie uciekł rywalom Henttonen, stając oko w oko z Nechwatalem. Najlepszy zawodnik drużyny gospodarzy bezbłędnie wyczuł intencje sanockiego napastnika i zdołał zatrzymać krążek. Gdyby nie to, byłaby to złota bramka, dająca zwycięstwo drużynie gości. A tak, trzecia tercja zakończyła się wynikiem bezbramkowym. Znów więcej z gry i więcej strzałów oddali gospodarze, ale najgroźniejszą sytuację na zdobycie bramki i wygranie meczu mieli sanoczanie.
Dogrywka nie była już tak efektowna jak najlepsze fragmenty tego spotkania. W 3 min. przed szansą na zwycięskiego gola stanął Bukowski, jednak zmęczenie całym meczem nie pozwoliło mu strzelić precyzyjnie, nie do obrony. W samej końcówce strzał oddał jeszcze Urbanowicz, ale to też nie było uderzenie, którym mógł zaskoczyć Spesnego.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.