reklama
reklama

Wymęczona wygrana Ciarko STS po kiepskiej, byle jakiej grze [ZDJĘCIA]

Opublikowano:
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport Widzowie oczekiwali, że po kilku słabych meczach, sanoczanie zechcą nie tylko wygrać, ale także zaprezentować dobre widowisko. Wygrać, wygrali, choć po wielkiej męce, ale hokej, jaki pokazali, był siermiężny i nie miał prawa nikogo zadowolić. Jeśli więc kogoś należałoby wyróżnić, to drużynę Podhala, która, mimo iż została przetrzebiona i skończy rundę zasadniczą na ostatnim miejscu, do samego końca walczyła o zwycięstwo, w niczym nie ustępując gospodarzom.
reklama

 CIARKO STS Sanok - TAURON KH Podhale Nowy Targ 6:5 (2:2, 3:2, 1:1)

 

0:1 Kasper Bryniczka - Damian Tomasik, Łukasz Siuty (2:08, 5/3)

1:1 Toni Henttonen - Aleksandr Mokszancew (3:03)

2:1 Radosław Sawicki - Filip Sienkiewicz, Sami Jekunen (12:15, 5/4)

2:2 Pawieł Jelszański - Filip Wielkiewicz (18:27)

2:3 Andriej Czwanczikow (21:00)

3:3 Sami Tamminen - Aleksandr Mokszancew, Sami Jekunen (22:33, 5/4)

4:3 Konrad Filipek - Sami Tamminen, Sami Jekunen (31:33, 5/4)

5:3 Mateusz Wilusz - Julius Marva, Radosław Sawicki (31:57)

5:4 Pawieł Jelszański - Jakub Worwa (35:19, 4/5)

5:5 Jakub Worwa - Filip Wielkiewicz (49:11)

6:5 Julius Marva - Radosław Sawicki, Mateusz Wilusz (55:47)

 

SĘDZIOWALI: Michał Baca i Mariusz Smura (główni), Dariusz Pobożniak i Wojciech Czech (liniowi).

KARY: 8-10 min.

STRZAŁY: 31-20.

WIDZÓW: 950.

 

CIARKO STS: F. Świderski - B. Rąpała, S. Jekunen, T. Henttonen, S. Tamminen, A. Mokszancew - J. Marva, B. Florczak, F. Sienkiewicz, R. Sawicki, J. Bukowski - E. Piippo, K. Biłas, M. Bielec, M. Wilusz, M. Biały - S. Bar, M. Wróbel, Ł. Łyko, K. Mocarski, K. Filipek.

 

PODHALE: P. Bizub - O. Volráb, P. Jelszański, B. Wsół, K. Bryniczka, F. Wielkiewicz - D. Tomasik, R. Mrugała, M. Soroka, B. Neupauer, A. Czwanczikow - P. Wsół, M. Sulka, J. Worwa, F. Kapica, Ł. Siuty - K. Kamieniecki, W. Bochnak, T. Kapica, J. Malasiński.

Mecz zaczął się „po sanocku”, a więc z karą na „dzień dobry” (w 24 sekundzie) i straconą bramką w 2 min i 8 sekundzie. Kara była podwójna, autorstwa Rąpały i Jekunena, co niewątpliwie ułatwiło zadanie Podhalu. Rykoszet w wykonaniu Bryniczki zmylił Świderskiego. Bramka otrzeźwiła miejscowych. Ruszyli do ataku. Szybka wymiana krążka między Mokszancewem i Henttonenem sprawiła, że goście pogubili się w obronie, co ułatwiło Henttonenowi zdobycie wyrównującej bramki. I wcale nie musiało się na tym skończyć, gdyż w 4 min. sytuację bramkową zmarnował Sawicki, mimo, iż otrzymał idealne podanie od Bukowskiego.

Minutę później w równie doskonałej sytuacji znalazł się Mokszancew, ale też nie popisał się kunsztem. Gol, który dał prowadzenie gospodarzom padł w 13 min, gdy grali oni z przewagą jednego zawodnika. Strzał Jekunena wybił przed siebie Bizub, krążek dopadł Sienkiewicz, ale i jego próba włożenia go do bramki skończyła się na udanej interwencji bramkarza Podhala. Dopiero dobitka Sawickiego przyniosła efekt w postaci drugiej bramki STS-u. W 16 min. świetny krążek otrzymał od Sawickiego Henttonen, ale nie popisał się w próbie zamienienia go na gola. Tymczasem wyrównującego gola strzelili goście. Po stracie krążka przez Tamminena, znalazł się on w posiadaniu Jelszańskiego, który strzelił z dużej odległości (niebieska linia) po lodzie, zaskakując wyraźnie uśpionego bramkarza STS. Dzięki niemu, goście zakończyli I tercją remisowo, choć powinni ją przegrywać co najmniej 3-4 bramkami.

   Wesoły hokej, dużo bramek

Druga tercja zaczęła się bardzo podobnie jak pierwsza. W 21 min, po błędzie Sienkiewicza, z okolic bulika uderzył w kierunku bramki Czwanczikow i krążek wylądował w siatce. To był drugi gol młodego bramkarza STS, który nie miał prawa mieć miejsca. I w ten sposób Podhale po raz drugi w tym spotkaniu objęło prowadzenie (3-2). Nie utrzymali go długo. W 23 min, gdy na ławce kar siedział F. Kapica, piękną akcję rozegrali w przewadze Jekunen z Mokszancewem, zakończoną znakomitym podaniem do stojącego przy bramce Tamminena, który nie miał najmniejszych problemów, aby włożyć krążek do pustej bramki. Kolejna kara dla Podhala (w 30.51 min. Tomasik) kosztowała gości kolejną bramkę. Strzelił mocno Tamminen, a walczący o pozycję pod bramką Filipek zmienił kierunek lotu krążka, który wylądował w bramce Bizuba.

24 sekundy później padł kolejny gol dla Ciarko. Sawicki podał na niebieską do Marvy, który uderzył na bramkę, Bizub zdołał wprawdzie wypluć krążek, ale pierwszym kto do niego dopadł był Wilusz, który bez problemu ulokował go w bramce. I tak z 3-2 dla gości zrobiło się 5-3 dla gospodarzy. W 33 min. mogło być 6-3, ale jadący sam na sam z bramkarzem Podhala Henttonen trafił w poprzeczkę. To zachęciło sanoczan do podkręcenia tempa, zwłaszcza, że na ławkę kar sędziowie odesłali Sulkę. Rozpędzeni w ataku, zapomnieli o defensywie, co bezlitośnie wykorzystał Jelszański, który uciekł sam na sam z Świderskim, pokonując go świetnym strzałem.  Tercja wygrana przez gospodarzy 3-2, choć i tę, podobnie jak pierwszą, powinni byli wygrać różnicą 2-3 bramek.

  W końcówce to sanoczanie bronili wyniku

Trzecią odsłonę sanoczanie zaczęli z zadaniem, aby uciec rywalom na 2-3 bramki, zapewniając sobie tym samym pewną wygraną. W 43 min na ławce kar po raz drugi wylądował Rąpała, lecz stroną atakującą byli grający w czwórkę sanoczanie. W 43.03 min. świetną indywidualną akcją popisał się Henttonen, któremu oddanie strzału uniemożliwił jeden z obrońców Podhala, faulując napastnika STS. Sędzia bez wahania wskazał na rzut karny, jednak wykonujący go sam poszkodowany, nie zdołał pokonać Bizuba. W 50 min. zakotłowało się pod bramką Świderskiego. Dwa strzały nowotarżan nie przyniosły efektu, ale już dobitka nieupilnowanego Worwy osiągnęła cel.

W ten sposób na 10 minut przed zakończeniem spotkania Podhale wyrównało na 5-5. Od tego momentu przyspieszyły grę obydwa zespoły. Sanoczanie, chcąc sięgnąć po komplet punktów, ruszyli do boju, a nowotarżanie zwietrzyli szansę na zwycięstwo i zaczął się prawdziwy mecz. Zwycięsko z tej konfrontacji wyszli gospodarze, zdobywając bramkę na 6-5 w 56 minucie meczu. Zawdzięczać ją mogą Sawickiemu, który pomknął z krążkiem jak burza, po czym akcję tę zakończył idealnym podaniem do Marvy, którego zadaniem było tylko przyłożenie kija. I to zrobił. Ambitni podhalańczycy nie pogodzili się z przegraną. W ostatniej minucie ostro zaatakowali bramkę sanoczan, zmuszając ich do desperackiej obrony. Na 23 sekundy przed końcową syreną mocno uderzył na bramkę Świderskiego Neupauer, na szczęście krążek po rykoszecie wylądował obok bramki. Jeszcze na 3 sekundy przed końcem ten sam napastnik Podhala strzelił z bliska w kierunku sanockiej bramki, ale i tym razem rykoszet uratował gospodarzy.

Po kiepskim i stojącym na niskim poziomie meczu, sanoczanie, będący jego faworytem, wygrali. I za to im chwała. Ale chcielibyśmy ich oglądać w zdecydowanie lepszej dyspozycji, grających z jakąś myślą przewodnią, mądrze taktycznie, nie popełniających szkolnych błędów i grających dobrze przez 60 minut, a nie tylko fragmentarycznie. Spróbujcie tak, panowie! Okazją ku temu będzie pojedynek z Zagłębiem Sosnowiec, które będziemy gościć w Sanoku w najbliższą niedzielę. Może już w pełnym składzie: z Hamalainenem, Olearczykiem, Pavukiem i Spesnym. 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
reklama