Adam Ostoja
Sonet do Diany
Po cóż Ci konie Diano, gończych sfora…
Po cóż nagonka, farbowane tropy
i oko pewne, i strzały Amora,
gdy sam Ci jeleń upadnie pod stopy?
Po cóż Ci Diano zdobycz, zwierz ów płowy…
Niech się we wstydzie zrumieni Twe łono.
Wieniec poroża zedrzeć chcesz mu z głowy?
W tym wieku wszakże jest już pod ochroną...
Cóż Ci przyniesie? Czy serca trofeum,
które przyspieszy, nim wpadnie w arytmię?
Wszak go postawisz w pamięci muzeum,
wypchasz, gdy padnie w ostatniej gonitwie…
Przemień go Diano w fauna, boską mocą…
Niech umknie losu pikantnej dziczyzny,
daj popołudnie spóźnione przed nocą.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.