Zdanie Odrębne: Na co dzień i od święta

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: SDK Sanok

Zdanie Odrębne: Na co dzień i od święta - Zdjęcie główne

foto SDK Sanok

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Warto przeczytać Zacznijmy odświętnie; za nami kolejna edycja Festiwalu im. Adama Didura, który odbywa się od roku 1989. Jego inicjatorem był Mieczysław Kozimor założyciel i prezes Sanockiej Spółdzielni Mieszkaniowej oraz promotor wielu akcji społecznych i kulturalnych (zmarł w 2017). Pochodził z Nowotańca – wsi sąsiadującej od północy z Wolą Sękową, gdzie w roku 1874 urodził się światowej sławy bas, patronujący sanockiej imprezie muzycznej. Od lat niestrudzenie kieruje nią Adam Szybiak, dyrektor Sanockiego Domu Kultury.

Program tegorocznego festiwalu (20 – 30 września) mógł przyprawić o zawrót głowy – tyle było w nim ciekawych wydarzeń artystycznych, przede wszystkim związanych z muzyką (opera, pieśń, balet, muzyka kameralna, wokalno-instrumentalna), ale było też kino, wystawa plakatu, konkurs kompozytorski… Znakomici soliści, chóry, orkiestry, tancerze, dyrygenci, kompozytor – to tegoroczni wykonawcy bogatej i różnorodnej oferty.

Wydarzenia kilkudniowego festiwalu zasługują na omówienia i recenzje, które powinny się pojawić w mediach lokalnych czy regionalnych... Ósmy wieczór poświęcony festiwalowym premierom rozpoczęło światowe prawykonanie kompozycji Piotra Mossa pt. Zmiany pogody – „pieśni na baryton i smyczki do tekstów Janusza Szubera” w interpretacji Jarosława Bręka. Głos artysty przypomina nieżyjącego od r. 2000 Andrzeja Hiolskiego, który kształcił się w konserwatorium lwowskim pod kierunkiem… Adama Didura!. W ten sposób zmarły przed rokiem sanocki poeta wszedł na salony niełatwej muzyki współczesnej.

W drugiej, klasycznej części wysłuchaliśmy Koncertu Skrzypcowego d-moll, op. 22 Henryka Wieniawskiego, który zachwyca liryzmem i melodyjnością, budząc podziw techniką i wirtuozerią. Różne tempa poszczególnych części, zmienność nastroju, nawiązania do współczesnych mu kompozytorów, nuta słowiańska – oto walory romantycznego utworu, w którym czuje się ducha naszej części Europy.

Podobnie zresztą jak w Kwartecie Smyczkowym nr 12, F-dur, op. 96, Antonina Dvořaka, który powstał podczas pobytu kompozytora w Ameryce. Utwór bogaty w elementy muzyki etnicznej; murzyńskiej, hinduskiej a przede wszystkim czeskiej i słowiańskiej, emanuje radością i humorem. Szczególnie w ostatniej części, której rytm i tempo utrudniają słuchaczowi/ widzowi spokojne siedzenie w fotelu…

Wieczór muzyki symfonicznej w znakomitym wykonaniu to zasługa znanej Orkiestry Kameralnej Polskiego Radia Amadeus, którą prowadziła Anna Duczmal-Mróz, córka założycielki i dyrygentki zespołu – Agnieszki Duczmal. Obie Panie od lat wyznaczają standardy i nadają ton światowej kameralistyce. Córka godnie podąża śladami matki, a maestria młodej dyrygentki, dynamizm i poczucie humoru, jakie zademonstrowała podczas koncertu (zwłaszcza w rewelacyjnych bisach), pozwoliły na moment uwolnić się od pandemicznej aury, w jakiej żyjemy już drugi rok…

Sanocka publiczność reagowała gorącymi brawami; nawet kiedy nie było trzeba, czyli po każdym zagranym czy zaśpiewanym fragmencie. Warto by – na przyszłość – przypomnieć widzom i słuchaczom zasady nagradzania artystów oklaskami. Kiedyś taką rolę pełnił zawodowy klakier, który dawał sygnał do braw. Teraz trzeba o tym powiedzieć przed koncertem; nic w tym zdrożnego. Włosi mają zwyczaj, że kiedy coś im się nie podoba, tak często i długo bija brawo, że artysta schodzi ze sceny. Oby nasi festiwalowi goście nie odnieśli takiego wrażenia, wszak w herbie miasta mamy włoski element!

*

A na co dzień? Wszystko po staremu… Za dwa tygodnie przestanie działać znany i ceniony przez mieszkańców maleńki zakład oprawy obrazów w oficynie, przy ul. Jagiellońskiej. Ciemny, ponury lokal jest własnością miasta, które od lat nie reaguje na prośby najemczyni o remont kawałka dachu. Z poczucia bezradności postanowiła zwinąć interes, a mieszkańcy będą jeździć tam, gdzie jeszcze uchował się szklarz. Z końcem roku zamknie swój zakład ostatni zegarmistrz, uczeń sławnego Bolesława Gorączki, zwija się również sklep chemiczno-gospodarczy przy Franciszkańskiej. Na rynku owocowo-warzywnym pod halą targową ostały się ino trzy stoiska; wyżej czynny jest tylko boks z pieczywem – reszta puste, wymarłe… Miasto (czyli władze) zapewne czeka, aż się wszyscy wyniosą, wtedy uruchomi „burzę mózgów”, co zrobić z pustym obiektem oraz atrakcyjną działką? Pewnie ogłosi przetarg, który wygra „znajomy królika”, a naprzeciw XIX-wiecznego kościoła powstanie biurowiec albo inny apartamentowiec.

W centrum coraz więcej pustych lokali użytkowych i mieszkalnych; znikają sklepy, które dopiero co się otwierały. Na deptaku została tylko jedna ciastkarnia, za chwilę skończą się lody… Nie zniknie tylko Szwejk z błyszczącym nosem, obok którego przysiada miejscowy element zmęczony tanim alkoholem.

Ale przed nami budowa mostu do Sosenek, od którego rozpocznie się epoka sanockiego prosperity na miarę XXI wieku. Młodzi i silni przestaną stąd uciekać, zjadą turyści z kraju i zagranicy, a na pustym rynku znowu zakwitnie życie.


Henryk Brzozowski

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE