reklama
reklama

Dr BODNAR: Naturalna odporność w stosunku do szczepień na COVID-19

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Dr BODNAR: Naturalna odporność w stosunku do szczepień na COVID-19 - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Tylko leczenie wielokierunkowe prowadzi do sukcesu i zakończenia pandemii - puentuje swoją wypowiedź dr Włodzimierz Bodnar, pulmonolog z Przemyśla.
reklama

W Polsce zaczynają się badania odporności na COVID-19 finansowane przez Agencję Badań Medycznych za 2 miliony złotych. Prowadzić je będzie profesor Andrzej Horban. W szpitalu zakaźnym przy ul. Wolskiej w Warszawie rozpoczyna badania odporności pacjentów, którzy albo przeszli Covid, albo zostali zaszczepieni. Dotyczy to różnych grup, które w różnym okresie przyjęły szczepionki, żeby zweryfikować, jaka jest odporność po określonym upływie czasu.

Szkoda, że tak naprawdę nikt nie pochylił się nad tematem w Polsce wcześniej. Nie powinien być dalej odwlekany, zwłaszcza w związku zapowiadaną kolejną falą. Każdy robi to co umie najlepiej. Ja staram się pokazać światu, że można skutecznie leczyć tę chorobę. Świat postawił na profilaktykę szczepionkową. Te dwie rzeczy powinny współgrać, ale niestety nie idą w parze. W przypadku badań nad odpornością uważam, że grupę pacjentów należałoby podzielić na następujące kategorie (można też dodatkowo podzielić na wiek, czy choroby współistniejące): ale warto wyjść z takim założeniem, jak to się przekłada na częstość i ciężkość zachorowania.

1. Pacjenci, którzy nie byli szczepieni i nie chorowali, przeciwciała ujemne.

2. Pacjenci, którzy nie chorowali, ale przeszli pełny cykl szczepienia.

3. Pacjenci, którzy chorowali i szczepili się dodatkowo (nie wiemy ile ich było, bo wielu nie robiło przeciwciał przed szczepieniem).

4. Pacjenci, którzy chorowali i nie brali amantadyny (nieszczepieni)

5. Pacjenci, którzy chorowali i brali amantadynę (nieszczepieni).

Różnicuję tu grupę 4 i 5 z amantadyną lub bez, ponieważ znacznie częściej z moich obserwacji w grupie, gdzie nie podawano amantadyny występują objawy po covidowe.  Może się to wiązać z gorszą wydolnością narządową i tym samym odpornością.

Na naszą odporność nie składa się jedynie ilość przeciwciał, ale też wydolność wielonarządowa jak np. szpiku, wątroby, śledziony i innych. W grupie 4 odpowiedź immunologiczna może być często gorsza w wyniku uszkodzeń narządów (które objawiają się właśnie np. zespołami poCOVIDowymi).

Z lekarskiego punktu widzenia, każda wymieniona grupa może chorować. Kiedy to się dzieje? Na pewno w chwili spadku odporności lub w przypadku otrzymania bardzo dużej dawki wirusa w krótkim czasie. Na przykład: w przedszkolu jedno dziecko kaszle, a drugie naprzeciw bierze głęboki wdech. Przy odporności prawdopodobnie większość przechoruje łagodniej. Choć przestrzegam - łagodny COVID nie musi oznaczać końca choroby np. zmiany włókniejące w płucach czy neurologiczne zdarzają się nawet w lekkim przebiegu.

Na chwilę obecną nie mamy w pełnych danych, jak długo się utrzymuje odporność po przechorowaniu. Doniesienia np. ze Szwecji są dość obiecujące (nawet do półtora roku). Zobaczymy, jak w najbliższych miesiącach poradzi sobie Ukraina, gdzie szczepienia są na pułapie 10%, czy Indie z wyszczepieniem 9-10% - a jak twierdzą - mają wskaźniki 70%  przeciwciał w społeczeństwie. Zaś na Islandii przy zaszczepieniu 90% kwalifikujących się osób padają rekordy zakażeń, a tamtejszy główny epidemiolog twierdzi, że szczepienia nie dały oczekiwanej odporności zbiorowej.

Nie ma na ten moment badań o pacjentach, którzy chorowali i szczepili się czy mają większą odporność (bo ilość przeciwciał nie musi przekładać się na odporność). Albo, jaką mają odporność pacjenci, którzy chorowali i brali leki przyczynowe, jak amantadynę czy w innych krajach np. iwermektynę.

Jest też wiele pytań związanych ze szczepionkami na COVID-19, gdzie zaostrza się wyraźny konflikt między zwolennikami a przeciwnikami szczepień. Jest wiele niedomówień w tej kwestii, bo po prostu brakuje przejrzystości. Na przykład w przypadku odczynów poszczepiennych ile ich naprawdę jest i jakie. Powinno się dodać specjalny numer w statystykach ICD np. U-50  (tak jak czynny COVID U-07). Dzięki temu wystarczyłoby jedno kliknięcie lekarza w gabinecie, wszystko by było w sprawozdaniu w Narodowym Funduszu Zdrowia. Obecne podejście mocno utrudnia raportowanie. A im więcej niedomówień, tym większa podejrzliwość. Szczepimy już 8 miesięcy a wokół funduszu odszkodowawczego coraz więcej kontrowersji.

Rząd się dziwi, że powstają ruch antyszczepionkowe. Dodam, że jako lekarz nie mogę zmuszać pacjenta do szczepienia. Jednocześnie, jeśli pacjent wyrazi wolę szczepienia, to może się zaszczepić w naszej przychodni bez przeszkód.

Chciałbym jeszcze raz podsumować kwestię leczenia COVID-19. Jesteśmy coraz lepiej przygotowani do leczenia tej choroby. Wystarczyłoby nam, gdyby pozwolono ją leczyć bez przeszkód. A woli nie ma, patrząc na prowadzone postępowania wobec naszej przychodni ‘z urzędu’.

W przypadku ostrych reakcji po szczepieniu lub, gdy szczepienie mogło nałożyć się na ostre zachorowanie - na szczęście podana amantadyna oraz leki objawowe w większości przypadków doskonale hamują rozwój odczynów, oraz choroby. Podajemy wyższe dawki amantadyny w przypadku ostrych odczynów włącznie z zapaleniem płuc. Zaś niższe w objawach późnych. A podawana amantadyna w ostrej fazie reakcji w żadnym wypadku nie wpływa na uzyskanie odporności. Stany ostre wymagają leczenia skojarzonego, czyli amantadyna służy do hamowania toksyny wirusa/białka? A także toksycznych reakcji prozapalnych wywołanych patogenem, które w ostrej fazie reakcji są już niebezpieczne czy śmiertelne.

W chorobie COVID-19 są dwie składowe. Wirus, którego odcina amantadyna, być może iwermektyna czy inne leki. A także następstwa, czyli toksyczne oddziaływanie wirusa na organizm o burzliwych reakcjach prozapalnych, wykrzepiania układu dopełniacza i niewydolności wielonarządowej, które także mogą być śmiertelne.

W leczeniu cały kunszt powinien pokazać lekarz. Jeśli bada pacjenta w pierwszej fazie choroby, czy średnio-zaawansowanej powinien przewidzieć te reakcje prozapalne i zastosować wczesne skuteczne leczenie. Bo jeśli wytworzy się tzw. burza cytokinowa to pacjent może umrzeć, a podawane leki na tym etapie już często nie wystarczą, ponieważ nie przetrwa się kryzysu. Ze swojej perspektywy dodam, że amantadyna powinna być skuteczna i pomocna w leczeniu nowych mutacji. Działa na mutację delta, a jak przypuszczam na kolejne, jak Lambda? Omega? Zeta? W badaniach potwierdził to także Instytut Kocha w Niemczech.

Zdarzają się komentarze, że ktoś brał amantadynę i “mu nie pomogła”. Amantadyna czy inne leki (jak być może iwermektyna) nie jest lekiem na wszystko. Jej rolą jest inaktywacja wirusa. Ale jeśli jej nie podamy w leczeniu skojarzonym, gdy wirus do końca jest aktywny - to nikt nie przeżyje. Dlatego zawsze apelowałem, żeby badać pacjentów. Pacjent nie jest w stanie często sam ocenić swojego stanu zdrowia w tej chorobie i nie wie, czy ma powikłania.

Nie można przepisywać leków (na przykład antybiotyków, które nie działają na wirusy) i leczyć tej choroby bez badania. Pacjent to nie poker, co niestety było widać w ostatniej fali zachorowań (a części nawet nie próbowano leczyć). 

Dr Włodzimierz Bodnar

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
reklama