HOKEJ. Bliscy sprawienia sensacji [FOTO+VIDEO]

Opublikowano:
Autor:

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Po czterech latach dwukrotni mistrzowie Polski, drużyna Ciarko STS Sanok wraca na salony. Przed meczem, kibice hucznie powitali rozpoczęcie sezonu. Były śpiewy race i mnóstwo radości.

To był znów ten sam Sanok, który ktoś kiedyś nazwał Sanocką Republiką Hokejową. O tym, jak bardzo sanoczanie stęsknieni byli za „prawdziwym hokejem” (tak nazywają grę w polskiej ekstralidze), najlepiej świadczy fakt, że dzień przed inauguracyjnym występem zabrakło już biletów.

W związku z epidemią Covidu przepisy zezwalają na zajęcie tylko połowy miejsc na widowni. Przeszło godzinę przed rozpoczęciem spotkania przed Areną zaprezentowali się kibice STS. Wszyscy w hokejowych koszulkach, czapeczkach, z flagami w rękach, w blasku rac świetlnych i dymów, pokazali taką moc, że było już czuć, co się będzie działo podczas meczu!

A działo się, oj działo! Dwie kary, nałożone na hokeistów STS w pierwszych minutach spotkania (Hubert Demkowicz, Mateusz Wilusz), nie doprowadziły do zmiany wyniku. Gospodarze bronili się bardzo mądrze, a gdy pod bramką robiło się gorąco, do akcji wkraczał Patrik Spesny, broniąc znakomicie. Gdy w 10 m.in. na ławkę kar powędrowali dwaj hokeiści GKS-u (Komorski, Bizacki), do ataku ruszyli sanoczanie.

Przed szansą na zdobycie pierwszego gola był J. Vikila, jednak jego lob fantastycznie wyłapał J. Murray. Ale okazał się on bezradny już minutę później, gdy pięknym strzałem w długi róg pokonał go obrońca STS J.Kamienieu. W końcówce pierwszej odsłony goście bardzo chcieli wyrównać, wykorzystując do tego karę Macieja Witana. Nie dali rady. Ozdobą tego fragmentu był mocny strzał M. Kotlorza i jeszcze efektowniejsza jego obrona przez Spesnego. Tercja beniaminka z aktualnym mistrzem Polski dla tego pierwszego. Sensacja!

Gdy wydawało się, że trener GKS Krzysztof Majkowski potrafi wstrząsnąć swoją drużyną i od początku II tercji goście pokażą, na co ich stać, na tafli zaczęli dominować sanoczanie. Pierwszym, kto mógł podwyższyć prowadzenie, był Damian Ginda, jednak na przeszkodzie temu stanęła fantastyczna obrona Murraya. Chwilę potem wyłapał on dobry strzał Bogusława Rąpały, zaś strzał Bartosza Florczaka minimalnie minął słupek bramki gości.

W 29 min. karę 2 minut złapał Mateusz Wilusz, co pozwoliło gościom przejąć inicjatywę. Ale były to kolejne minuty mistrzów Polski grających w przewadze, które nie przyniosły im bramki. Padła ona 6 sekund po zakończeniu kary, przynosząc tyszanom wyrównanie. Odpowiedź mogła być dla nich okrutna. W 32 min. po świetnym strzale Marcina Białego krążek wybił przed siebie Murray, dopadł go Karol Biłas, ale nie trafił w bramkę. W końcówce II tercji kolejna kara dla gospodarzy (K. Olearczyk), ale i tym razem defensywa STS nie pozwoliła rywalom na jej wykorzystanie.

Połowa III odsłony, przy sensacyjnym remisie 1-1, nie różniła się od dwóch poprzednich. Gospodarze mądrze i walecznie grali w defensywie, groźnie kontratakując. Jednak szczęście uśmiechnęło się do gości. W 50.04 min. huknął, jak z armaty, Christian Mroczkowski i krążek wylądował w siatce bramki Spesnego. W odpowiedzi zaatakowali STS-iacy. Ich groźna akcja zakończyła się rzutem karnym, zamienionym przez fińskiego napastnika Ciarko E. Elo na gola!

Niestety, niedługo cieszyli się kibice zdobyciem wyrównującej bramki. W 51.45 sek. nastąpiła kopia akcji sprzed niespełna 2 minut. Tym razem spod bulika mocno strzelił Ladislav Havlik. Krążek po drodze odbił się od któregoś z zawodników, myląc i tak zasłoniętego bramkarza STS. Po raz pierwszy w tym meczu prowadzenie objęli mistrzowie Polski. Do końca walczyli ambitni sanoczanie, chcąc zdobyć wyrównującego gola. Niestety, nie udało się, choć stworzyli kilka groźnych sytuacji.

Z tafli schodzili pokonani, ale i tak widownia obdarzyła ich głośnym i długim „dzię-ku-je-my!” i oklaskami. Dodajmy, w pełni zasłużonymi oklaskami. Chyba niewielu z obserwatorów tego meczu spodziewała się, że młodziutki, niedoświadczony zespół Marka Ziętary, potrafi stawić tak mocny opór drużynie mistrza Polski. Oni naprawdę przez 60 minut grali z nim jak równy z równym, będąc o krok od sprawienia sensacji! – Ta drużyna naprawdę dobrze rokuje! – słychać było w pomeczowych opiniach. Zadowolenia z postawy sanoczan nie krył burmistrz Tomasz Matuszewski, który po meczu udał się do szatni, aby podziękować drużynie za świetny mecz, za walkę do końca.

Powiedzieli po meczu:

Trener CIARKO STS Marek Ziętara;

- Uważam, że nie mamy się czego wstydzić, walcząc i zostawiając serce na lodzie. A graliśmy z bardzo mocnym przeciwnikiem. Powiem tak, mogę być dumny z tej drużyny, z jej postawy na lodzie. Oczywiście, z tego meczu wyciągniemy wnioski. Porozmawiamy na temat indywidualnej odpowiedzialności zawodników, która przekłada się na zespołową. Zbyt dużo kar, głupich kar, sprawia, że tracimy siły. Poza tym popełniliśmy dwa identyczne błędy, które kosztowały nas utratę dwóch bramek, na wagę zwycięstwa gości. Otóż dopuściliśmy do oddania bezpośrednich strzałów, nie blokując ich. Szkoda, ale to będzie lekcja na przyszłość.

Muszę też wspomnieć o tym, że jeszcze jestem pod wrażeniem atmosfery na widowni. Było tak kiedyś, tak jak zawsze w Sanoku. Cieszę się, że wszyscy są z nami i wierzę, że będą z nami na dobre i na złe. O tym, że jest to najlepsza hokejowa widownia w Polsce, już mówiłem, dziś powtarzam to jeszcze raz!


 

Jakub Bukowski, napastnik II „fińskiego” ataku;

- Mimo, że przegraliśmy, czuję jakieś wewnętrzne zadowolenie. Myślę, że rozegraliśmy dobre spotkanie, którego wynik do końca nie był wiadomy. Każdy z nas walczył na sto procent, dając z siebie wszystko. I to nasi kibice docenili. Dla takich kibiców chce się grać. Oczywiście, były błędy, będziemy je analizować, wykorzystując to w dalszej pracy. W ataku z dwoma Finami gra mi się naprawdę świetnie. I to mnie cieszy!

 

CIARKO STS SANOK – GKS TYCHY 2-3 (1-0, 0-1, 1-2)

1-0 J. Kamieniau – J. Bukowski (11.06), 1-1 A. Szczechura – Ch. Mroczkowski – M. Cichy (30.24), 1-2 Ch. Mroczkowski – L. Havlik (50.04), 2-2 E. Elo (50.55, rzut karny), 2-3 L. Havlik (51.45).

CIARKO STS: P. Spesny - K. Olearczyk, B. Rąpała; K. Filipek, M. Wilusz, M. Biały – J. Kamieniau, E. Pippo; J. Bukowski, J. Vikila, E. Elo – H. Demkowicz, K. Biłas; M. Bielec, M. Witan, S. Dobosz – B. Florczak, T. Glazer; S. Fus, D. Ginda, Ł.Łyko.

GKS TYCHY: J. Murray – L. Havlik, P. Novajovsky; F. Komorski, J. Dupuy, P. Wronka – J. Seed, M. Kotlorz; P. Kogut, R. Galant, Sz. Marzec; B. Pociecha, B. Ciura; A. Szczechura, M. Cichy, Ch. Mroczkowski – O. Bizacki, M. Gościński; J. Rzeszutko, B. Jeziorski, M. Ubowski.

 

 



 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE