W sobotę udałem na dworzec PKP w Sanoku, by się zorientować. w rozkładzie jazdy i kupić bilet. Budynek dworca PKP pozamykany, za szybami drzwi i okien informacje: poczekalnia zamknięta, budynek do wynajęcia. Od miłej pani, która czekała na swój pociąg usłyszałem, że pociąg do Krakowa kursuje w dni robocze i niedziele, a bilet można kupić u konduktora.
Następnego dnia w niedzielę o 14:50 czekam na pociąg, przyjechał z Zagórza, spóźniony kilka minut. Zajmuję miejsce w otwartym wagonie 2 klasy, w którym było 3 osoby. Po przejechaniu kilku kilometrów pojawia się konduktor, proszę o bilet do Krakowa. On patrzy na swój „mobilny terminal płatniczy” i mówi, że nie ma wolnych miejsc, choć jest prawie pusty. Przegląda swoje urządzenie i po dłuższej chwili oświadcza, że jest wolne miejsce w I klasie co kosztuje 76 zł. Nie mając wyboru, zająłem miejsce w przedziale I klasy, choć są to tylko dwie separatki w wagonie 2 klasy. W I klasie oprócz mnie siedzą dwie młode osoby.
Po chwili czuć smród uryny dolatujący z WC, sąsiadującego z I klasą. Trudno oddychać, próbuję zamknąć drzwi, ale się nie domykają; okna nie można otworzyć, bo wieje zimnem, a dodatkowo przy oknie siedział pasażer.
Pociąg jedzie w miarę planowo aż do Tarnowa; później zwalnia i często robił przystanki w polu. Nie zatrzymywał się na stacjach: w Brzesku i Bochni, a mimo to do Krakowa przyjechał opóźniony 35 minut. Przypomniałem sobie, jak 40 lat temu jechałem na statek do Esbjerg w Danii. Najpierw promem M/F Gryf do Kopenhagi, następnie pociągiem do Esbjerg w przedziale II klasy były po 3 fotele z każdej strony; komfort był wyższy aniżeli teraz w naszej I klasie. To znaczy, że po 30 latach reformacji znowu jesteśmy w tyle, za „krajami Trzeciego Świata”. To przykre.
Z powrotem kupiłem bilet II klasy przez Internet za 30 zł. Na dworcu PKP w Krakowie zająłem miejsce w wagonie II klasy, w którym było kilka osób, z dala od WC. Kiedy chciałem skorzystać z tego urządzenia, na korytarzu znów poczułem smród, Konduktor poinformował mnie, że WC jest zatkany i trzeba iść do następnego wagonu. Zacząłem myśleć, czy jestem w kraju UE, czy w Afryce? Pociąg znowu nie zatrzymywał się na stacjach: Bochni i Brzesko do Tarnowa przyjechał spóźniony pół godziny. Za czasów „real socjalizmu" koleją podróżowały miliony ludzi; pociągi z Tarnowa do Krakowa i na odwrót jechały mniej niż godzinę). Ostatecznie w dalszej trasie nasz pojazd nadrobił opóźnienie i do Sanoka dotarł na czas. Byłby to dobry pociąg pod warunkiem, że pasażerowie nie będą oddychać uryną 5 godzin i na 3 wagony czynna jest jedna ubikacja (bez papieru i wody). Serwis można wezwać, na każdej większej stacji, aby udrożnić rury.
Antoni Szorek
Em. of. Żeglugi Wielkiej
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.